Za oknem pada śnieg, wieje wiatr i jest mróz. W takie dni należy pamiętać o odpowiednim ubiorze i ochronie szczególnie wrażliwych miejsc. Dla mnie to szczególnie trudny czas, ponieważ mam tendencję do oblizywania warg. W takich warunkach od razu widać tego skutki. Usta stają się wysuszone i spękane. Staram się używać pomadek ochronnych, jednak ich wazelinowy zapach jest dla mnie nie do przejścia. Długo myślałam, że nie da się z tym nic zrobić i pozostaje mi jedynie doraźna pielęgnacja. Wszystko się zmieniło, kiedy poznałam soczystą kolekcję balsamów do ust Fruity jungle od Farmapolu.
Naturalne pomadki ochronne Fruity jungle powstały z połączenia soczystych owoców egzotycznych (smoczy owoc/liczi/acai) i naturalnej bazy ochronnej! Bogata w dobroczynne składniki kompozycja sprawi, że usta będą długo nawilżone i odżywione. Naturalne olejki i woski ochronią usta przed pierzchnięciem i wysuszeniem. Owocowy zapach i smak pomadek pozwala cieszyć się gładkimi ustami przez cały rok, niezależnie od warunków pogodowych.
Balsamy do ust zapakowano w tekturowe opakowane, posiadające piękną, wielobarwną szatę graficzną. To właśnie dzięki niemu produkty zwracają na siebie taką uwagę. Widnieją na nim wszystkie kluczowe informacje, natomiast na sztyfcie znajduje się tylko nazwa serii i wariant zapachowy. Pomadkę otrzymujemy w czarnym, minimalistycznym sztyfcie o pojemności 4,9g, dzięki któremu stosowanie pomadki jest proste i bardzo wygodne. Połączenie czerni z bielą świetnie się prezentuje. Całość wygląda bardzo oryginalnie. Już na sam ich widok chce się wypróbować je wszystkie <3
Owocowe balsamy do ust Friuty jungle dostępne są w egzotycznych zapachach: acai, liczi i smoczy owoc. Ja skusiłam się na dwa, które najbardziej skradły moje serce. Zdecydowałam się na pomadkę ze smoczym owocem, ponieważ ma piękny, słodki i intensywny zapach. Wariant z liczi również skusił mnie swoim niepowtarzalnym, znacznie delikatniejszym aromatem. Myślę, że to właśnie dzięki tym obłędnym zapachom od razu pokochałam obie te pomadki. Ciekawa jestem, czy zapach acai również skradłby moje serce. Dla osób, które nie przepadają za mocnym aromatem zdecydowanie polecam liczi, natomiast osobom, które kochają eksplozję aromatów zdecydowanie smoczy owoc będzie odpowiedni. Ja uwielbiam cudownie pachnące kosmetyki, dlatego oba te balsamy od razu skradły moje serce.
Pomadki są dosyć twarde i zbite, jednak absolutnie nie przeszkadza to w ich aplikacji. Z czasem robią się nieco bardzie plastyczne. Gładko suną po ustach, pozostawiając na nich subtelną warstwę ochronną, która utrzymuje się na ustach przez dłuższy czas. Przy kilkukrotnym nałożeniu warstwa staje się nieco grubsza i bardziej wyczuwalna. Oba te balsamy do ust różnią się jedynie kolorem. Pomadka liczi ma kolor beżowy, natomiast ta ze smoczym owocem różowy. Nie pozostawiają tłustej ani klejącej warstwy. Po aplikacji dają jedynie lekką poświatę, dzięki czemu bez obaw mogą stosować je nawet mężczyźni.
Składniki aktywne:
pomadka Fruity jungle smoczy owoc: ekstrakt ze smoczego owocu, wosk pszczeli, wosk carnauba, olejek ze słodkich migdałów, masło shea, masło kakaowe, olej kokosowy, olej rycynowy, lanolina, witamina E.
pomadka Fruity jungle liczi: ekstrakt z owocu liczi, wosk pszczeli, wosk carnauba, olejek ze słodkich migdałów, masło shea, masło kakaowe, olej kokosowy, olej rycynowy, lanolina, witamina E.
Balsamy do ust używam już od około miesiąca i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z rezultatów. Niemal się z nimi nie rozstaję. Koją, nawilżają i regenerują wysuszone usta. Pomadki pozostawiają warstwę ochronną, która zabezpiecza je przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych. Nawet przy mojej tendencji do oblizywania, usta są doskonale wypielęgnowane. Po kilku użyciach suche skórki zniknęły, a usta wyglądają zdrowo, jak nigdy dotąd. Ponadto nie błyszczą się i nie są śliskie, jak po zastosowaniu innych tego typu produktów. Dzięki temu rewelacyjnie spisują się jako baza pod pomadki i szminki, szczególnie te matowe. Ekstrakty z owoców sprawiają, że posiadają piękny zapach i słodkawy posmak, więc są idealne dla całej rodziny.
Według mnie balsamy ochronne Frutti Jungle, to najlepsze, co możemy dać swoim ustom przy obecnej pogodzie. Przede wszystkim wargi nie są spierzchnięte, popękane i wysuszone, jak miało to miejsce do tej pory. Pomadki Fruity jungle dostępne są w drogeriach Hebe, Jasmin za około 7,50 zł. Można trafić na nie również online w sklepach z kosmetykami tej marki. Bogactwo naturalnych składników odżywczych sprawia, że usta są zadbane i doskonale wypielęgnowane. Mimo iż pomadki różnią się tylko kolorem i zapachem, każda z nich spisuje się perfekcyjnie. Na pierwszy rzut oka wydają się niepozorne, jednak w okresie zimowym są bezcenne. Jeżeli szukacie czegoś, co porządnie zadba o Wasze usta, to te owocowe pomadki na pewno przypadną Wam do gustu. Ja jestem nimi zachwycona! Gorąco polecam!
Mieliście już okazję poznać te pomadki? Lubicie pachnące owocami kosmetyki?